Autor: David Levithan
Ilość stron: 371
Wydawnictwo: Electric Monkey (PL: Dolnośląskie)
Każdego dnia jestem
kimś innym...
Każdego dnia jestem kimś innym. Jestem sobą, wiem, że jestem sobą, ale jednocześnie jestem kimś innym. Zawsze tak było.
Każdego poranka A budzi się w innym ciele. Nigdy nie ma ostrzeżenia kto to będzie, ale A przywykł do tego. Nigdy się nie przywiązywać, unikać bycia zauważonym, nie interweniować.
Jest w porządku dopóki A budzi się w ciele Justin'a i poznaje jego dziewczynę, Rhiannon. Od tego momentu zasady wedle, których żył ulegają zmianie, ponieważ w końcu znalazł kogoś z kimś chce być... każdego dnia.
Ta książka jest dla mnie ważna z kilku powodów. Po pierwsze jest to pierwsza prawdziwa powieść po angielsku, którą przeczytałem w całości. Po drugie, zapoznałem się dzięki niej z wspaniałym autorem, którego książek muszę mieć więcej na swoich pułkach. Po trzecie, Every day jest absolutnie niesamowite.
Wyobraźcie sobie jakby to było budzić się w innym ciele każdego dnia, udawać, że jest się tą osobą, nie móc się z nikim dzielić swoimi przeżyciami i nie mieć w swoim życiu osób, z którymi spędzisz więcej niż jeden dzień, nie poznać prawdziwego życia, a właśnie tak wygląda życie A. Zawsze tak wyglądało. Myślał, że każdy człowiek ma taki los, jednak z czasem zrozumiał prawdę.
A musiał być bardzo ostrożny, ponieważ mały błąd mógł mieć wielkie konsekwencje, a on/ona nie powinien/powinna ingerować znacząco w życie innych ludzi.
Podczas powieści A zmienia ciało kilkadziesiąt razy, poznajemy życie i myśli niemal czterdziestu osób i widzimy jak wygląda ich, a jak jego życie. Dzięki takiemu zabiegowi autor mógł poruszyć na prawdę wiele tematów, przedstawiając nam tyle życiorysów. Zahaczymy o depresje, homoseksualizm, transseksualizm, poznamy ludzi zamkniętych w sobie i pewnych siebie oraz codziennie życie. Co jest dodatkowym plusem, zdążymy ich polubić lub nie, ale nie uda nam się nimi znudzić, bo autor już przedstawia nam kogoś innego.
Czasami jest bardzo zaskakujące to w czyim ciele budził się A.
Może wam się teraz wydawać, że powieść nie ma konkretnej fabuły skoro co chwile teoretycznie zmienia się główny bohater, ale jest inaczej.
Every day to książka, z którą zdecydowanie można miło spędzić czas. Czyta się ją luźno i nawet nie widzi się kiedy te karki tak przelatują, a jednocześnie jest w niej sporo momentów, które zabierają nas trochę głębiej i zmuszają do rozmyśleń na pewne tematy.
Książka nie spodoba się wszystkim, zakończenie nie spodoba się wszystkim, ale nie ma takiej rzeczy, którą lubi każda osoba.
Zakończenie mnie zaskoczyło. Zastanawiałem się dokąd zmierza ta historia i nie spodziewałem się takiego obrotu spraw. Przyznam, że podczas czytania ostatnich stron litery stały się dla mnie troszkę mniej wyraźne, chyba nie muszę mówić dlaczego.
David Levithan stał się dla mnie trochę jak drugi John Green. Wiecie jak bardzo uwielbiam jego powieści, więc są to na prawdę poważne słowa.
Ta powieść jest zdecydowanie obyczajówką i tak ją traktuje, jednak jak widzicie ma w sobie pewien nie naturalny wątek. To nie zmienia faktu, że do książek z gatunku np; fantasy, jest jej bardzo daleko.
Koniecznie po nią sięgnijcie. Jest warta poświęcenia jej czasu. Nie czytam książek dwa razy, ale gdybym miał to zrobić to chętnie bym do niej powrócił.
Dajcie znać czy zamierzacie przeczytać tą powieść lub czy już jesteście po lekturze, no i co sądzicie o recenzji :)
Zobacz także:
A tymczasem...
CZYTELNICZEGO DNIA ŻYCZĘ!
Bardzo fajna recenzja, bo nie zdradzasz w niej za dużo, a jednocześnie pokazujesz, o czym jest ta książka. Polska okładka "Every day" jest strasznie brzydka ;p
OdpowiedzUsuńDzięki bardzo :)
UsuńMi też na początku polska okładka się nie podobała, teraz ją całkiem lubie. Poza tym uważam, że fajnie pokazuje o czym jest książka :)
Książka jak najbardziej na mojej czytelniczej liście na wakacje :D
OdpowiedzUsuńMuszę przeczytać tę książkę!
OdpowiedzUsuńPs. Polska okładka bardziej mi się podoba niż oryginalna, wow.
Nie jestem do końca przekonana do tej ksiażki, aczkolwiek będę miała ją na uwadze, gdy zapragnę przeczytać coś lekkiego, ale dobrego.
OdpowiedzUsuńNaprawdę nie czytasz dwa razy tej samej książki? A kiedykolwiek próbowałeś?
Naprawdę :) Jeżeli to robiłem to nie czytałem do końca, tylko trochę.
UsuńChciałabym ją przeczytać i mam nadzieję, że będę miała taką okazję. :)
OdpowiedzUsuńMarzę o tym, by wreszcie mieć ją w swoich rękach. Po angielsku czy po polsku, wszystko jedno! :)
OdpowiedzUsuńNa początku byłam sceptycznie do niej nastawiona, ale po przeczytaniu również uważam, że jest świetna. :)
OdpowiedzUsuńNie będę mogła spać spokojnie jeśli nie dorwę tej książki. Nie mam pojęcia czy występuje w polskiej wersji językowej, ale nie obchodzi mnie to. Mogę nawet się pomęczyć z angielskim ;)
OdpowiedzUsuńrecenzje-starlight.blogspot.com
Premierę w Polsce miała 4 czerwca tego roku.
UsuńDobra recenzja, tylko zastanawia mnie jedno. Mówisz, że to obyczajówka, a jak myślisz można ją zaliczyć do powieści młodzieżowych? Bo skoro porusza takie problemy, to ja bym się zastanawiała. (:
OdpowiedzUsuńJak najbardziej zalicza się do młodzieżówek.
UsuńRozwiałeś wszystkie moje wątpliwości do tej książki i na pewno za jakiś czas znajdzie się u mnie na półce. :)
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja. Ja jestem właśnie w trakcie czytania i muszę przyznać, że też jak narazie mi się podoba. :)
OdpowiedzUsuńPÓłkach nie pUłkach,może się czepiam, ale to strasznie kłuje w oczy. Poza tym całkiem fajna recenzja :)
OdpowiedzUsuń