sobota, 16 sierpnia 2014

ŻYWIOŁY Rozdział 1 Nowy początek

Zakaz kopiowania treści bez mojej zgody

ROZDZIAŁ 1 Nowy początek


   
   Za każdym razem kiedy byłem w tym domu czułem strach i niepokój, więc cieszyłem się, że w końcu się stąd wyprowadzam. A przynajmniej bałem się trochę mniej. 
   Teraz, stałem na środku swojego pokoju krążąc i wspominając różne momenty z mojego życia. W końcu to właśnie tutaj się wychowywałem. 
   Spojrzałem na, pustą już półkę, na której wcześniej stały moje książki i myślałem o tym jak godzinami przy niej stałem sięgając po nie, otwierając na przypadkowej stronie i wspominając różne momenty. Odwróciłem się do okna. Spojrzałem na parapet, na którym siedziałem całymi nocami oddychając nocnym powietrzem. Raz omal z niego nie wypadłem, gdy pewnego wieczoru przestraszyła mnie mama otwierając z wielką szybkością drzwi do mojego pokoju pytając co chce na kolację. Obróciłem się w stronę szafy, w której były moje ubrania, a potem ku szafce nocnej, w której trzymałem swoje sekrety. Moje dzienniki, notatki, wiersze. Obok niej stało łóżko, a raczej pusty stelaż, gdyż poduszki, materac i reszta rzeczy, które na nim były, zostały już zabrane i leżą w busie do przeprowadzek. 
   Z dołu domu zawołała mnie mama. Wysunąłem rączkę z walizki i chwyciłem ją w lewą rękę, a w prawą niebieską torbę leżącą obok. Wyszedłem z pokoju. Przechodząc przez jego próg stanąłem na chwilę, odwróciłem się i pomyślałem: ,,Mam nadzieje, że już nigdy więcej, nie będę musiał wracać do tego miejsca''. Co prawda, nadzieja matką głupich, ale oby chociaż tym razem stało się tak jak chce, bo biorąc pod uwagę całe moje życie to prawie nic nie szło po mojej myśli. Zawsze to mi się obrywało w szkole, zawsze to ja byłem tym, który zawinił. Wszystko wskazywało na to, że to ja jestem winny. Z czasem, sam zacząłem w to wierzyć.
   Zmieniałem szkołę wiele razy. Wylewali mnie z nich za różne wypadki. Dyrekcja uważała, że to ja jestem sprawcą niefortunnych zdarzeń w szkole. Na przykład: powódź na całym korytarzu spowodowana nie zakręconymi kranami w męskiej łazience, wybuch na lekcji chemii, przedmioty poruszające się mimo, że nikt ich nie dotykał i małe wstrząsy ziemi. Co ja co, ale trzęsienia ziemi? Serio? Czasami tak zwana ,,inteligencja'' dyrekcji wydawała mi się znikoma, a czasem wątpiłem czy ona w ogóle istnieje. Ja, zwykły piętnastolatek z Kaliforni miałbym powodować takie rzeczy? Jak? Po co? Geniusz dorosłych jest po prostu powalający. 
   Po bardzo długiej podróży dotarliśmy w końcu na miejsce. Jakby nie patrzeć z Kalifirnii do Londynu nie jest aż tak blisko. Nasz nowy dom miał piwnice, parter i jedno piętro. Był spory, ale w porównaniu z domem, w którym mieszkaliśmy razem z James'em (wole zapomnieć o tych czasach, ale wiem, że nigdy nie dam rady) wydawał się przeciętny. Typowy dom na przedmieściach. Na szczęście nie był drogi, więc mogliśmy w nim mieszkać.
   - Jak Ci się podoba nasz nowy dom, synku? - zapytała mama stojąc obok mnie trzymając w lewej ręce rączkę od walizki.
   - Jest zdecydowanie lepszy od tamtego - odpowiedziałem - bo nie ma w nim James'a.
   Mama otuliła mnie prawą ręką, położyła głowę na moje lewe ramię i spojrzała na dom. Po chwili ją podniosła i spojrzała na mnie.
   - Zaczynamy nowy rozdział. Tamte czasy to już przeszłość.
Spojrzałem jej w oczy i uwierzyłem w te słowa.





   Z powodu, że ten rozdział jest krótki jutro udostępnię Rozdział 2

5 komentarzy:

  1. Hmmm ciekawie sie zapowiada, szczerze powiem ze mnie zainteresowałes, teraz chce wiedzieć co takiego sie zdarzyło! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. "myślałem o tym jak godzinami przy niej stałem sięgając po nie, otwierając na przypadkowej stronie i wspominając różne momenty" jakby ktoś pisał o mnie ;)
    już nie będę się rozdrabniać nad tym jak jestem zachwycona! ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę przyznać, że wpadłam tu całkowicie przypadkowo. Muszę też przyznać, że oczarowało mnie to w jaki sposób piszesz. NAPRAWDĘ. Uważam, że bardzo dobrze układasz zdania, robisz to po prostu w ciekawy sposób, czuję się jakbym czytała "zwykłą" książkę "profesjonalnego autora". Taki potencjał to skarb. Historia ciekawa, hmm... nie, bardzo ciekawa! Życzę abyś nie tracił zapału bo to co napisałeś... nie może pozostać bez kontynuacji.
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie:
    http://mybooksmysecondlife.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń